środa, 1 maja 2013

Refleksje okołokoncertowe


Z każdym kolejnym koncertem uświadamiam sobie, że się starzeję. Dlaczego? Bo przestaję rozumieć tych, którzy są ode mnie młodsi. Zaobserwowałam dwa zjawiska, które mnie, nie tyle bulwersują, co powodują olbrzymie zdumienie.
Pierwsze, to tzw. "kinder-metalówy" bądź "kinder-punkówy". Na czym to zjawisko polega? Otóż dziewczyny w przedziale wiekowym 14-16 (choć czasami dotyczy to i młodszych i starszych) chodzą na koncerty. Ktoś powie - przecież to normalne. Ha! No nie do końca. Są to dziewczyny które chodzą na nie w celach identycznych co do galerii. Naciągają na kupno piwa, szukają sponsora, narzucają się facetom, zwłaszcza tym starszym. W sumie się nie dziwię - mnie też kręcą długowłosi panowie w glanach, tyle, że ja jestem w wieku do nich zbliżonym i nie wieszam im się na szyjach po to, żeby mi piwo kupili...
Druga sprawa to osoby, które przychodzą na koncert pijane, bądź bardzo szybko takie się stają w trakcie. Jaki jest sens wydawać pieniądze (nierzadko spore) na imprezę z której nie zapamięta się nic poza zarzyganym kiblem? Owszem można się napić, powygłupiać, ale żeby od razu nachlać się tak, żeby zaliczyć zgona? Dla mnie to totalne nieporozumienie. Później takie słaniające się na nogach, śmierdzące typki (i o zgrozo typiary) przeszkadzają ludziom w zabawie.
Dlaczego coraz mniej osób chodzi na koncerty żeby spotkać się z innymi ludźmi i posłuchać dobrej zabawy? Przecież chyba o to w tym wszystkich chodzić powinno :)

2 komentarze:

  1. tak ludziom w głowie się przewraca niestety przeważnie tym młodym to skutek braku wychowania w rodzinie

    OdpowiedzUsuń
  2. hej:* jestem tu nie z przypadku :) widziałam,że bierzesz udział w rozdaniu w związku z czym chciałabym zaprosić Cię do siebie na moje rozdanie. Jeśli się zgłosisz będzie mi niezmiernie miło! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń