Ależ miałam owocny weekend :) Teraz tylko usiąść i spisać wrażenia - dwa duże koncerty, dzięki którym wykreśliłam kolejne trzy zespoły z mojej listy "Koniecznie zobaczyć na żywo". Ale o tym kiedy indziej. Dzisiaj o odkryciu dokonanym w trakcie piątkowego koncertu. Ostatnio niesamowicie zafiksowałam się na folk-metal. I właśnie na imprezie opartej na tym stylu po raz pierwszy usłyszałam rzeszowski zespól o przeuroczej nazwie Diaboł Boruta. Młodzi, zdolni i zabawni - to tak w wielkim skrócie. Frontman pełen charyzmy, z ciekawym wokalem i sympatyczny - a to już połowa sukcesu. Na drugą połowę składają się cudne kapciuszki w kształcie łap z pazurami, które po koncercie zamienił na japonki :)
Muzyka Diaboła jest energetyczna, dosyć ostra, ale nie na tyle, żeby rozerwać bębenki. Ciekawe teksty to kolejny plus. Odrobinę zaskoczyła mnie obecność klawiszy - chyba wolałabym coś bardziej tradycyjnego, ale w sumie niegłupio to brzmiało.
Rzeszowskie okolice ,to niedaleko mnie ale zespołu nie znam ... ;)
OdpowiedzUsuń